10 kwietnia 2016

Dobre, bo słodkie - dieta LFHC

LFHCD. Nie, to nie wzór chemiczny, nazwa nowej partii politycznej czy marki odzieżowej. Ten skomplikowany (na pierwszy rzut oka) zbiór liter krzyczy swoją prostotą: Low-Fat High-Carb Diet. Nadal nic Ci to nie mówi, prawda? Nic dziwnego. Spokojnie. Pozwól, że Cię oprowadzę.



Dieta dekady

Dieta LFHC została opracowana i zyskała na popularności w ciągu ostatniej dekady. Szczególnie rozsławiona w środowisku wegan i wegetarian, przyciąga coraz to nowe rzesze sympatyków i pasjonatów. Nie brakuje publikacji naukowych na jej temat, wypowiedzi lekarzy, rozwodzących się nad pozytywnymi skutkami tej diety, wreszcie - dokumentacji jej efektów ubocznych, rzecz jasna - niesamowitych, niezwykłych, zapierających dech w piersiach. Czy dieta LFHC naprawdę działa?


I że cię nie opuszczę aż do śmierci...

Przejdźmy do sprawy najistotniejszej - czym w zasadzie jest dieta LFHC? Paradoksalnie - nie jest dietą. To styl życia, połączenie filozofii ze sztuką jedzenia w taki sposób, aby posiąść i zachować szczupłe, zdrowe, pełne energii ciało. Z LFHC nie rozstajemy się po tygodniu, miesiącu czy roku. Aby efekty były stałe i niezmienne, dieta LFHC musi towarzyszyć nam do końca życia. Najlepiej ani dnia krócej. To, co niewątpliwie pocieszy osoby, którym właśnie zrzedła mina - LFHC nie akceptuje restrykcji i liczenia kalorii. Po prostu - jesz kiedy i jak dużo chcesz, ale TYLKO odpowiednie produkty. Odpowiednie, czyli jakie?


Z czym to się je?

Dietę LFHC łatwo połączyć z dietą wegańską. Chociaż LFHC nie zakłada wykluczenia z planu żywieniowego mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego, studiując uważniej tę dietę dochodzimy do prostego wniosku - aby osiągnąć najlepsze efekty powinniśmy to zrobić.
Już sama nazwa diety (czy raczej stylu życia) mówi nam, jakie produkty możemy spożywać w dużych ilościach, a jakich zdecydowanie unikać. Należy zaprzyjaźnić się z jedzeniem bogatym w węglowodany proste i złożone, a więc z owocami w każdej postaci, warzywami, ziarnami, orzechami, ryżem, makaronem, mlekiem sojowym, migdałowym i kokosowym, a nawet z cukrem, który przecież w ostatnich latach nazywany był przez wielu ekspertów „białą śmiercią” (mało zachęcające, prawda?). Te produkty możemy jeść w nieograniczonych ilościach i kombinacjach.
Ograniczyć powinniśmy z kolei tłuszcze roślinne - do niezbędnego minimum.
Produkty zabronione na diecie LFHC to przede wszystkim tłuszcze zwierzęce, ale nie tylko. Jeśli chcemy, aby efekty diety były zadowalające i stałe, powinniśmy zrezygnować również z mięsa, ryb, owoców morza, jaj, mleka i nabiału. Czyli, najprościej mówiąc, stać się weganami.


Żywe dowody

Najpopularniejszą i najczęściej komentowaną zwolenniczką diety LFHC jest 35-letnia Australijka o pseudonimie Freeleethebananagirl (bez problemu znajdziecie ją na Youtube, Instagramie czy snapchacie). Od niespełna dziesięciu lat weganka, od niespełna sześciu - kobieta głośno i otwarcie mówiąca o diecie LFHC, zachęcająca do rezygnacji z mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego. Dzięki swojemu stylowi życia schudła 15 kilogramów i od kilku lat utrzymuje tę samą wagę, a jej wyniki badań krwi (regularnie publikowane w internecie) są niemal książkowe. Freelee opiera dietę wyłącznie na surowych warzywach i owocach, makaronach i ziarnach. Posiłki dostarczają jej ponad 3000 kcal dziennie. Dziesięć bananów na śniadanie? Proszę bardzo! Dwa kilogramy pieczonych ziemniaków na obiad? Czemu nie? Wydawałoby się, że Freelee i osoby jedzące podobne ilości pokarmów mogą cierpieć na nadwagę czy nawet otyłość! Nic bardziej mylnego. Osoby będące na diecie LFHC są uznawane z najszczuplejsze na świecie.


Plus czy minus

Jak każda dieta, również LFHC ma swoje pozytywne, jak i negatywne strony. Do niewątpliwych plusów stosowania LFHCD możemy zaliczyć: utratę wagi, możliwość jedzenia nieograniczonych ilości „dobrych produktów”, poprawę stanu włosów, skóry, paznokci, zauważalne zwiększenie ilości energii. Negatywną stroną LFHCD może być niedobór białka, witamin i minerałów. Jeśli stosujemy tę dietę bez odpowiedniej wiedzy, bez nadzoru i profesjonalnej porady, możemy nie tylko pogorszyć, ale nawet zniszczyć swoje zdrowie. Minusem jest również, oczywiście, eliminacja z diety wielu produktów. Śledzik w śmietanie? Nie, dziękuję. Kotlecik schabowy? Nie. Batonik czekoladowy? Nie. Jajecznica z boczkiem? Nie. Pierożki? Nie. Nie, nie, nie. Bardzo ciężko jest powiedzieć swojemu ciału nie, kiedy serce aż rwie się do domowego sernika albo naleśników z Nutellą. Wybór, jak zawsze, należy do ciebie.

Agata Kopytowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz